Autor

Michał

Browsing

Spodziewałem się turystycznego oblężenia. Dużych niemieckich i francuskich wycieczek, których istnienia nie można zignorować, bo w eterze nie słychać już hiszpańskiego. Tymczasem w San Agustín, małym, zadbanym, kolonialnym miasteczku były wycieczki, były restauracje i hotele, ale gringos nie odebrali Kolumbijczykom ich miasta. Jedni i drudzy żyli i odpoczywali w symbiozie.