Namaste, Ama Dablam, Explorers Club czy prościej… Mountain Home. Niezależnie od tego jak będzie nazywać się nasza lodge’a. Pewne jest jedno, spędzimy pod jej dachem sporo czasu. Tak jest przynajmniej na trekkingu pod Everestem. Jeśli nie mieliśmy okazji sprawdzić w innym miejscu jak działa nepalskie schronisko, to warto wiedzieć co to jest.

Lodge to po prostu schronienie, z którego korzystają turyści podczas trekkingu w Himalajach. W zależności od położenia mogą być zamieszkiwane przez gospodarzy lub działać jedynie w sezonie wysokim. Kiedyś lodge funkcjonowały pod pojęciem hoteli, ale z racji dość odbiegającego standardu od klasy hotelowej, zmieniono im nazwę. Dziś jednak słowo hotel często występuje na wielu szyldach i w większości jest to tylko część nazwy.

Standard

Trzymając się średniego standardu lodge’a będzie się składać z części noclegowej i jadalni. Tylko ta druga powinna być ogrzewana. Niezależnie od różnych udogodnień w sypialni jest zimno. Wymaga to od nas zabrania porządnego puchowego śpiwora. Parametrami powinien być on zbliżony do używanego w podobnych warunkach pod namiotem. Na treku spotkaliśmy też turystów, którzy korzystali z udostępnianych przez właścicieli kocy, ale na tej opcji nie warto polegać. Budynki nieznacznie różnią się od siebie, ale w większości nie są izolowane. Okna, podłoga, ściany czy drzwi przepuszczają tyle chłodu ile się da. Najlepiej wyobrazić sobie, że wszystkie ściany są z dykty, a woda w toalecie często zamarza. Jeśli gdzieś będzie cieplej, to po prostu przyjemniej będzie wstać ze śpiwora lub puchówka będzie zbędna na śniadaniu.

Można założyć, że w naszym pokoju nie będzie wiało, ale śpiwór musimy mieć naprawdę ciepły.
Można założyć, że w naszym pokoju nie będzie wiało, ale śpiwór musimy mieć naprawdę ciepły.

To czy będziemy leżeć na pryczy czy materacu z pościelą zależy już tylko od zaawansowania konstrukcji budynku. Dobrze jeśli pokój jest wyposażony w oświetlenie, bo łatwiej będzie się w nim organizować. Powierzchnia zwykle tylko trochę przekracza wielkość legowiska. W środku zazwyczaj jest prosty wieszak, czasem stolik i to koniec wyposażenia. Więcej nie jest potrzebne.

W jadalni powinno być sporo cieplej, głównie wieczorem, gdy wszyscy schodzą na kolację. Bardzo często właśnie w jadalni spędza się całe popołudnie i wieczór. Czasu jest sporo, bo słonko w sezonie zachodzi dość szybko. Warto jak najwcześniej zamówić sobie posiłek na konkretną godzinę, a w międzyczasie można przy herbatce spędzić czas na rozmowach, analizie map lub lekturze.

Energia, internet i standard+

Podobnie jak z internetem, dostęp do prądu znajduje się na całym szlaku, ale zwykle jest to płatny luksus. Poza nielicznymi wyjątkami ładowanie akumulatorów jest słono opłacane. Warto o tym pamiętać wykupując dostęp do internetu, bo chwilę później należy oddać telefon do ładowania. Niestety ładowanie nie jest tak wydajne jak z konwencjonalnej sieci i zabiera więcej czasu.

Kabina prysznicowa i toaleta przy jednej z lodge'y
Kabina prysznicowa i toaleta przy jednej z lodge’y

W większości miejsc można skorzystać z dodatkowej oferty obejmującej: rozmowy z krajem, prysznic gazowy lub przy pomocy wiadra z ciepłą wodą. Jest też serwis obejmujący przewodnika, tragarza czy wycieczki konne. Te rzeczy były jednak daleko poza naszym zainteresowaniem i nie mamy na ten temat dostatecznej wiedzy. Widzieliśmy, że zwykle na dwie osoby przypadał jeden tragarz niosący ich związane duże torby, a sami turyści nieśli najbardziej niezbędne rzeczy.

W Namche Bazar jest już dosłownie wszystko, wystarczy mieć odpowiednią ilość gotówki, ponieważ bankomaty, z tego co słyszeliśmy, często zawodzą. Nam wystarczyła pyszna kawa i ciacho w jednej z kawiarni, ale można w tym miasteczku na przykład skorzystać z pralni, albo kupić nowe, oryginalne ciuchy i sprzęt TNF, bo na głównym deptaku jest salon firmowy.

Ceny

Cena noclegu w lodge’y jest sprawą pomijalną dosłownie lub w przenośni. To posiłki i usługi dodatkowe nakręcają biznes takiego miejsca. W menu może znajdować się zapis, że w przypadku niekorzystania z potraw serwowanych przez kuchnię, cena naszego noclegu wzrośnie do kosmicznej kwoty. Kwota rzędu powiedzmy 20$ tylko nieznacznie mija się z tym co indywidualny turysta i tak zostawi żywiąc się w danym miejscu.

Dhal bat - cena tego posiłku może się wahać na szlaku od 400 do 800 NPR.
Dhal bat – cena tego posiłku może się wahać na szlaku od 400 do 800 NPR.

Generalna zasada brzmi – im wyżej, tym drożej. Drożej jest też na głównym szlaku prowadzącym prosto z Namche Bazar do bazy pod Everestem. Warto zabrać więcej gotówki niż policzyliśmy sobie według jakiś założeń. Te 100$ może nam uratować w górach tyłek, jeśli nagle będziemy musieli skorzystać z jakiejś usługi lub przez kilka dni będziemy chcieli zjeść więcej niż zazwyczaj w górach.

Trudno jest określić jakie powinny być ceny usług w takim regionie. Ceny rosną z roku na rok, a jedynym ograniczeniem jest prawdopodobnie zasobność portfela zachodniego turysty. Na dole walczą o klienta jak mogą, tutaj i tak wszyscy przyjdą i będą zmuszeni wydać pieniądze, na usługi o niższej wartości. Można sobie tłumaczyć, że jesteśmy w biednym kraju i trzeba tutaj pomóc. Niestety jednak wspomóc można w ten sposób bardzo niewielką część nepalskiego społeczeństwa. To jednak temat na oddzielne rozważania.

Rozładunek żywności dostarczonej do lodge'y nie jest sprawą trywialną
Rozładunek żywności dostarczonej do lodge’y nie jest sprawą trywialną. Zwierzę nie zawsze chce współpracować.

Bywalcy

W lodgy spotkamy głównie duże grupy, które poruszają się pod opieką przewodników lub prywatne wycieczki. Te ostatnie najczęściej także korzystają z usług przewodników. Samowystarczalnych turystów jest naprawdę niewiele i dla niektórych stanowią oni ciekawostkę. Jeśli ktoś pierwszy raz wybrał się w wysokie góry może być zdziwiony, że inni ogarniają temat niosąc bagaż na własnych plecach i samemu znajdują drogę. Na szlaku i w jadalni jest jednak miejsce dla każdego, choć duże grupy trzymają się raczej w swoim towarzystwie to z tymi mniejszymi można jak najbardziej porozmawiać i wymienić doświadczenia.

Przewodnicy

Warto też uśmiechnąć się i zagadać do przewodników, często mają sporo czasu gdy zmęczeni klienci leżą już w łóżkach lub zażywają kąpieli. Chętnie porozmawiają z kimś innym niż klient, z którym spędzają w górach ponad dwa tygodnie. Tak naprawdę są po prostu życzliwi i choć czasem dziwnie patrzą na osoby bez lokalnego wsparcia, to udzielają wyczerpujących informacji.

Mieliśmy trochę problem z funkcją przewodnika w górach. Praca w Nepalu różni się od tej którą kojarzymy w Polsce. Nasi przewodnicy po przyprowadzeniu grupy do schroniska w zasadzie stają się częścią wycieczki. Każdy sam potrafi trafić do kuchni by zamówić posiłek.

Nepalczycy czekają w jadalni aż zjawi się tam zmęczony klient, podbiegają do niego z kartą dań i czekają z notesem by spisać zamówienie. Następnie poganiają obsługę w kuchni by ich klient został najlepiej obsłużony. Najbardziej kuriozalny obrazek następuje później. Klient wciąga kolację, a obok siedzi przewodnik, który czeka na kolejne polecenie. Często przewodnicy siedzą tak przy stoliku aż do momentu gdy klient powie dobranoc i pójdzie do pokoju. Muszą być zawsze gotowi do odpowiedzi na pytanie lub złożenie zamówienia. Z boku był to dziwny widok i przyznam, że czułbym się źle w takim wymuszonym towarzystwie przed 2-3 tygodnie. Mam nadzieję, że w przypadku konieczności zabrania przewodnika potrafiłbym go przekonać do większej swobody i rozluźnienia warunków pracy gdy już jestem pod dachem.

Rachunek

Zanim wyjdziemy z lodgy zostanie nam jeszcze do zapłacenia rachunek. Warto zerknąć jakie usługi na nim widnieją. O dziwo rejestracja wszystkich usług przebiega bardzo sprawnie, ale pomyłki się zdarzają i są szybko wyjaśniane na korzyść turysty.

Zwierzęta noszące żywność pasą się luźno wokół
Zwierzęta noszące żywność pasą się luźno wokół

Lodge są ciekawymi miejscami, w których większość obowiązkowo zatrzyma się podczas trekkingu. Inne formy noclegu są bardzo rzadko uskuteczniane. Na pewno spędzony tutaj czas zostanie w pamięci i będzie ważnym punktem wspomnień z wyjazdu w Himalaje.

Autor

Na początku 2018 roku wypalił dziurę w ostatniej flanelowej koszuli. Stwierdził, że to dobry moment by na chwilę przerwać pracę programisty i spróbować innych pasji. Teraz jako podróżnik rowerowy, fotograf i blogger, chce nadać wartość każdemu z tych słów.

2 komentarze

  1. My w Nepalu wybraliśmy trekking, na którym przewodnik jest obowiązkowy (dookoła Manaslu). Z pewnych względów wzięliśmy ze sobą wówczas dwóch przewodników. Pamiętam, że też przez moment nie mogliśmy przyzwyczaić się do tego, że np. przewodnicy robili nam w lodgach też za kelnerów. Chyba nawet prosiliśmy, żeby tego nie robili ale się nie ugięli twierdząc, że to ich praca. Po kilku dniach zaprzyjaźniliśmy się na tyle, że ich obecność nie wydawała się wymuszona i traktowaliśmy ich jako członków ekipy. Było nas aż siedmioro więc przy tak dużej grupie na pewno jest bardziej swobodnie niż przy zestawie 2+1. 🙂
    Mam w planach wrócić do Nepalu na trekking do bazy pod Everestem. Lecieliście na to sławne lotnisko w Lukli? Czy mieliście czas, aby tam sobie dojść na nogach? 🙂

Reply To Agnieszka Anuluj odpowiedź