Wszyscy planujący pierwszy wyjazd do Ameryki Południowej mają jakieś obawy, często uzasadnione. Każdy słyszał niejedną nieprzyjemną historię z rabunkiem czy napaścią w tle. Do tego w ostatnim roku sytuacja polityczna Ameryki Południowej jest niestabilna. Wiadomo, że trzeba być uważnym, śledzić aktualne informacje i mieć szeroko otwarte oczy. Dla kontrastu przymrużamy teraz powieki i zastanawiamy się czego boi się Peruwiańczyk, a czego powinien bać się turysta w Peru, czego obawiać się nie trzeba? Dlaczego przykład Peru? Niedawno wyjechaliśmy z tego kraju po pobycie trwającym prawie pięć miesięcy. Byliśmy głównie na rowerze, głównie w górach, trochę maszerowaliśmy, unikaliśmy wielkich miast. Nazbierało się obserwacji, ale zdajemy sobie sprawę, że mogą być względne po względnie krótkim pobycie.

Czego boi się Peruwiańczyk?

Wsiadać do pojazdu z niesprawnym klaksonem!

Obserwując kierowców, patrząc na zagęszczenie potencjalnie niebezpiecznych zakrętów na wąskich, górskich drogach w Peru mamy wrażenie, że klakson jest ważniejszy od sprawnych hamulców, opon z pełnym bieżnikiem i świateł mijania. Klaksonu używa się jako ostrzeżenia zbliżając się do zakrętów, informując, że ścinamy linie ciągłe itd. Na światłach wszyscy trąbią, nie zrozumieliśmy dotychczas po co. Jednak dzięki temu powtarzalnemu zachowaniu znamy już definicję milisekundy – to czas, który upływa od zapalenia się zielonego światła do usłyszenia orkiestry nadętej. Trąbi się też, będąc kierowcą autobusu chcąc zbierać ludzi do dalszej trasy, w trakcie przejazdu z impetem przez wioski czy umowne przystanki. Wielu kierowców ma dwa rodzaje klaksonów w samochodzie, jeden standardowy, a jeden jak dzwonki do drzwi w latach 90. na polskich blokach. Zrozumieliśmy też, że trąbi się, żeby pozdrowić rowerzystę, najlepiej jak najgłośniej, najlepiej kilka razy na wysokości ucha. Nawet w tunelu to jest wskazane. Pozdrowienie ważniejsze od dobrego słuchu.

Zakręt za zakrętem, dużo trąbienia
Zakręt za zakrętem, dużo trąbienia

Że na talerzu nie będzie ryżu

W Peru, gdy pójdziesz do lokalnej knajpki na śniadanie, obiad i kolację zawsze dostaniesz ryż, z dodatkami oczywiście. Przykładowe dania to ryż+makaron+kurczak w sosie, ryż+frytki+kurczak z piekarnika, ryż+ziemniaki+kurczak z warzywami, ryż+soczewica+kurczak w panierce. Kurczak w tym zestawieniu też znajduje się nieprzypadkowo. Na talerzach jest częściej niż inne rodzaje mięsa, a talerz zupełnie bezmięsny trudno znaleźć. Ryż jest podstawą na talerzu nie tylko w krajach azjatyckich. Spora część Ameryki Południowej traktuje ryż jako obowiązkowy składnik na każdym talerzu. Jest tani i daje łatwo przyswajalną energię. W Ameryce Południowej dziki ryż udomowiono ponad 4000 lat temu. To kilka tysięcy lat później niż w Azji. W Peru widzieliśmy pola ryżowe na północy kraju, rolnicy wciąż wykorzystują tam tradycyjne metody, nie widać większych maszyn. Wąskie pasy między polami są zajęte przez wysokie palmy kokosowe.

Ryż na każdym peruwiańskim talerzu. Dla odmiany zamiast kurczaka rybka, oczywiście w głębokim tłuszczu, tak jak frytki.
Ryż na każdym peruwiańskim talerzu. Dla odmiany zamiast kurczaka rybka, oczywiście w głębokim tłuszczu, tak jak frytki.
Kokos i ryż
Kokos i ryż

Że nikt nie usłyszy, gdy będzie wołał „gringo!”

Jadąc przez wioski w Peru często słyszymy za plecami nawoływania „gringo”. Czasem „hola gringo” [cześć gringo], innym razem „gringo a donde vas?” [gringo dokąd jedziesz?]. Takie dość sympatyczne zaczepki. Niejednokrotnie słyszeliśmy po prostu okrzyk „gringo!” i nic więcej. To ostatnie zaczęło nas lekko irytować po dłuższym pobycie. Często wyglądało to tak, że nawoływał staruszek siedzący w bezruchu, jedna osoba z małej grupki stojącej przy drodze, albo dzieciaki, ale one krzyczały zwykle chórem na trzy głosy. Kojarzy nam się to z zabawą organizowaną przez rodziców w trakcie dłuższych wyjazdów samochodem. Zabawa polegała na zbieraniu punktów w trakcie drogi. Jeden punkt dostaje osoba, która pierwsza zauważy w oddali krowę, świnkę czy kaczkę… no to my czuliśmy się jakby za tą niebywałą spostrzegawczość miejscowi mieli zdobywać punkty w znanej sobie klasyfikacji.

Ci państwo byli dla nas bardzo mili, jednak rozmowę zaczęliśmy od "hola gringo", a nie "hola amigo"
Ci państwo byli dla nas bardzo mili, jednak rozmowę zaczęliśmy od „hola gringo”, a nie „hola amigo”

Aktualnie słowo „gringo” nie ma tak pejoratywnego znaczenia jak dziesiątki lat temu, gdy krzyczano na obywateli USA. Słowo gringo, jak słowo murzyn określa ogólnie mówiąc pochodzenie i wygląd człowieka. Jeśli zostanie zaakcentowane w odpowiedni sposób, możesz czuć się napiętnowany.

Banda z Limy znajdująca inspirację w codziennych frustracjach chaotycznego życia w stolicy. Wrzucamy ten kawałek, bo duża szansa, że spodoba się gringos. W wioskach często słyszeliśmy tradycyjną, głośną muzykę. Tłumaczymy pierwsze zdanie – Dormir es para los debiles! Spanie jest dla słabych! (debil po hiszpańsku to nie debil, tylko słaby).

Czego nie boi się Peruwiańczyk?

Wysokości i pracy

Najwyżej położone miasto na świecie leży w Peru powyżej jeziora Titicaca. 5100 m n.p.m. La Rinconada. Dla porównania tybetańska Lhasa leży na wysokości 3600 m n.p.m. I zamieszkiwana jest przez ponad pół miliona ludzi, a boliwijskie Potosí (kopalnie srebra) i El Alto (przylepione do La Paz) leżą na około 4100 m n.p.m.
La Rinconada powstała niezbyt legalnie. Na początku XXI wieku powstał tam obóz poszukiwaczy złotego kruszca. Gdy w pierwszej dekadzie XXI wieku cena złota podskoczyła ponad 200% ludzie zaczęli napływać do tego miejsca. Znaleźliśmy dane, szacujące liczbę mieszkańców w 2012 roku na 30000, a ostatnie lata to już 50000. Nie ma tam takiego szacunku dla praw człowieka i pracownika jak chociażby w Polsce. Brakuje odpowiedniej ochrony w trakcie pracy, młodzi ludzie poważnie chorują, głównie na skutek przewlekłego narażenia na metale ciężkie, a ich wypłata to hazard. Dotarliśmy do informacji, że ostatniego dnia miesiąca pracownik nie dostaje gotówki, nie dostanie też przelewu na konto. Zamiast tego może zabrać tyle rudy ile jest w stanie. Ile tam będzie gramów złota to czysta loteria. Peruwiańczycy nie boją się ciężkiej pracy i trudnych warunków. La Rinconada jest jaskrawym przykładem potwierdzającym tą tezę. La Rinconada to miasto, mniejszych wiosek, osad położonych na wysokości bliskiej 5000 m n.p.m. jest bardzo dużo. Wiele z nich mijaliśmy jadąc przez góry na rowerach.

Prowizoryczne baraki dla pracowników niezbyt legalnej kopalni w Peru
Prowizoryczne baraki dla pracowników niezbyt legalnej kopalni w Peru

Zimna

Ubrani w kilka warstw odzieży zbliżamy się do kolejnej górskiej przełęczy. Chmura prósząca drobnym śniegiem przesłania widok. Drogę przecina nam rzeka. Peruwianki bez namysłu ściągają klapki i przechodzą. Tak! Ludzie zamieszkujący góry w swoich wioskach położonych bardzo często powyżej 4000 m n.p.m. chodzą w klapkach zrobionych ze starych opon. Skarpet nie używają. Inny przykład – nocleg na dużej wysokości, rano dookoła szron, w butelkach lód. Słońce wschodzi powyżej horyzontu, a z prowizorycznych domów wychodzą ludzie. Gdy wyjeżdżamy z wioski po śniadaniu nadal grubo ubrani, widzimy długowłose dziewczęta przed każdym domem. Matki czeszą ich czarne, mokre włosy, a obok balii z wodą stoją butelki szamponu Head&Shoulders.

Wioska w Peru grubo powyżej 4000 m n.p.m.
Wioska w Peru grubo powyżej 4000 m n.p.m.
Wioska w Peru na dużej wysokości. To nie jest osada tymczasowa. Zimno, domy z blachy, ale słońce już świeci, więc to dobry czas na mycie włosów
Wioska w Peru na dużej wysokości. To nie jest osada tymczasowa. Zimno, domy z blachy, ale słońce już świeci, więc to dobry czas na mycie włosów

Jeść kotów i świnek morskich

Wielu Peruwiańczyków zapytanych o ulubiony przysmak powie: cuy. Cuy to świnka morska. Zwierzę zaczęto hodować dla mięsa kilka tysięcy lat temu. W andyjskich gospodarstwach często biega kilkadziesiąt sztuk. Peruwiańczycy z zapałem wymieniają zalety pożywienia: najczystsze białko, minimalna ilość tłuszczu, prosta hodowla, bez podawania hormonów i antybiotyków, smak. Kulturowo trudne do przełknięcia dla Europejczyka.

Cuy, świnka morska w peruwiańskim supermarkecie obok kurczaka i ryby
Cuy, świnka morska w peruwiańskim supermarkecie obok kurczaka i ryby
Były sobie świnki cztery...
Były sobie świnki cztery…

Jest jeszcze większy hit peruwiańskiej kuchni. Jeden z naszych gospodarzy opowiadał nam o lokalnej kuchni i użył określenia „festival gatonómico”. Myśleliśmy, że to przejęzyczenie, a chodziło o festiwal gastronomiczny (gato to kot po hiszpańsku, a gastronomia to wiadomo). Okazuje się, że są regiony Peru gdzie przygotowuje się koty na kilka sposobów. Wybrzeże Pacyfiku, parę godzin od Limy, Cañete. Większa ciekawość? Festiwal odbywa się zwykle we wrześniu.

Krótka relacja z festiwalu, na którym można spróbować kota! Oczywiście z ryżem.

Czego powinien bać się turysta w Peru?

Że zostanie odkrywcą inkaskich ruin!

Ruiny inkaskich budowli i prekolumbijskie są wszędzie. W trakcie świetności imperium Inków powstała imponująca sieć dróg. Do dziś część pozostałości po dawnych cywilizacjach pozostaje w zapomnieniu, nieodkryta. Sprzyja temu bujna roślinność w dużej części kraju. Na przykład w Choquequirao, inkaskich ruinach, które wielkością są zbliżone do słynnego Machu Picchu, część murów nadal pozostaje zarośnięta. Ile jest takich miejsc? Ktoś to zliczy?

Choquequirao - inkaskie ruiny, do których wtargnęła roślinność, ale jeszcze nie wtargnęły setki turystów
Choquequirao – inkaskie ruiny, do których wtargnęła roślinność, ale jeszcze nie wtargnęły setki turystów

Że nie zobaczy lodowców!

To jest smutny temat. Jeśli w najbliższych pięciu latach pojedziesz w wyższe partie Andów na pewno zobaczysz piękne lodowce, usłyszysz huk pękającego lodu. Dlaczego piszę tylko o pięciu latach? W ostatnich dekadach lodowce Andów Peru i Boliwii zmniejszyły swą objętość o dziesiątki procent. Przeczytałam niedawno, że w Peru jest jeszcze 700 lodowców, nie wiem jak często weryfikuje się czy liczba jest aktualna. Proces topnienia przebiega szybciej niż zakładali badacze zajmujący się tematem w latach 90. Niestety tak jak z ruinami inkaskimi możesz zostać odkrywcą jakiegoś lodowcowego jeziora, powstałego wskutek topnienia. Niestety już niedługo możesz nie potrzebować raków. Lodowiec Pastoruri niech będzie znamiennym przykładem. Popularny wśród turystów, leży jeszcze w Parku Narodowym Huascaran, nie odwiedziliśmy w tym roku tego miejsca, a za kilka lat może już tam nie być kostki lodu. Lodowiec nie akumuluje już nic, tylko regularnie się topi.

Jeden z 700 lodowców w Peru
Jeden z 700 lodowców w Peru

Że nie zobaczy wszystkich gór!

Prawdopodobieństwo równe z pewnością. Gór jest jeszcze więcej niż odmian ziemniaków i kukurydzy w Peru (w skrócie – dużo!). W czasie standardowego urlopu można tylko śmignąć przez peruwiańskie szlaki, a jest w czym wybierać. Ilość górskich szczytów jest niepoliczalna, tych niezdobytych również. Co gorsza tych sławnych szczytów, o których zainteresowani tematem słyszeli przed przyjazdem do Peru jest tak duża, że trudno się wyrobić nawet gdyby mieć porządne kilka tygodni na same góry. Krótka wyliczanka. Cusco i dwa szczyty górujące nad miastem Machu Picchu. Wulkany wokół białego miasta Arequipa. Głębokie górskie kaniony, weźmy chociaż dwa najpopularniejsze Colca i Cotahuasi. Ośnieżone góry Huayhuash, z bohaterką filmu Touching the Void, czyli Siula Grande. Cordillera Blanca, którą warto zobaczyć z kilku stron. Z jednej strony spojrzeć na jeden z najpiękniejszych szczytów świata – Alpamayo, a z perspektywy najpopularniejszego trekkingu Santa Cruz zobaczyć logo Paramount Pictures. Te atrakcje są oddalone od siebie o kilka, kilkanaście godzin jazdy samochodem. Za dużo wszystkiego, a wymienianie skończyłam w połowie Peru.

Gwiazda Hollywood czyli ikona Paramount Pictures - Peru, Cordillera Blanca, szczyt Artesonraju
Gwiazda Hollywood czyli ikona Paramount Pictures – Peru, Cordillera Blanca, szczyt Artesonraju

Czego nie bać się w Peru?

Żuć koki

Według miejscowych i turystów liście koki łagodzą objawy choroby wysokościowej. Prawda jest taka, że jej żucie delikatnie pobudza, co sprawia, że objawy nietolerancji wysokości nie są tak dotkliwe. Oczywiście jeśli nie zaczniesz wychodzić wyżej. Smak koki można szybko polubić. Jest trochę orzeźwiający, lekko gorzkawy. Po żuciu liści ma się charakterystyczny zapach z ust, całkiem przyjemny zapach! Koka jest elementem kultury, żują ją często osoby ciężko pracujące fizycznie. Jej posiadanie nie jest w żaden sposób karane. Koka to roślina, nie narkotyk. To nie znaczy, że w Peru nie ma problemu z narkotykami. Owszem jest, a liście koki są składnikiem potrzebnym do ich produkcji.

Liście koki sprzedawane na każdym targu
Liście koki sprzedawane na każdym targu

Że na Ciebie nakrzyczą

Nie słyszeliśmy Peruwiańczyka, który podnosi głos. Ok, wyjątkiem są pomocnicy kierowców autobusów. Peruwiańczycy nie kłócą się głośno. Jeśli Ty jesteś wkurzony, bo na przykład autobus nie odjeżdża od dwóch godzin, a 3 godziny temu słyszałeś od kierowcy, że odjeżdża za chwilkę, to nie ma sensu krzyczeć. Jeśli podniesiesz głos, to już na pewno niczego nie załatwisz. Pojęcie czasu, umawianie się… wyluzuj, nie staraj się zbyt często używać zegarka. Próbujesz się dowiedzieć, kiedy do sklepu przywiozą nowy towar? Butle gazowe, warzywa, chleb… Mają być na jutro rano usłyszysz w odpowiedzi. Następnego ranka ich nie ma? Daj spokój, sprzedawca myślał, że dostawa przyjedzie, bo zwykle przyjeżdża, zresztą miło zapytałeś, to chciał miło odpowiedzieć. Nie wkurzaj się teraz, pewnie dostawca trafił na złą pogodę i dłużej jedzie, przecież to proste! Może będąc wychowanym w europejskim kraju nie będziesz chciał robić żadnych interesów z Peruwiańczykiem, ale warto na to spojrzeć z innej strony. Przyjmij, że zawsze mogą wydarzyć się ważniejsze rzeczy niż punktualny odjazd autobusu. W ogóle naucz się przyjmować rzeczywistość taką jaka jest. Oni to potrafią.

Wartości.. Ci ludzie zawołali nas na obiad. Ich praca poczekała dodatkowe 30 minut, bo ważniejsze było nakarmić zmęczonych rowerzystów przed stromym podjazdem
Wartości.. Ci ludzie zawołali nas na obiad. Ich praca poczekała dodatkowe 30 minut, bo ważniejsze było nakarmić zmęczonych rowerzystów przed stromym podjazdem

Kradzieży

Na koniec została rzecz dyskusyjna. W wielkich miastach kradzieże zdarzają się codziennie. Dla kontrastu w mniejszych miejscowościach i na targach widzieliśmy często typowy obrazek. Mały sklepik albo stanowisko na targu pozostawało na długie godziny bez właściciela. Zakratowane? Bywało, że tak, ale częściej w otwartych drzwiach ustawiano krzesło albo łopatę albo jeden ze sprzedawanych produktów o większych gabarytach, żeby wszyscy wiedzieli, że sprzedawca na jakiś czas wyszedł. Nic nie ginęło. Stragany z całym towarem często na noc były po prostu zakrywane plandeką. Nic nie ginęło. Cukierki i dziesiątki produktów leżą na ladzie w sklepie. Łatwo ukraść takie drobne przedmioty wystawione na wierzchu, czasem wręcz na ulicy. Nie widzieliśmy, żeby ktokolwiek je kradł.

Targ w Peru. Niebieska plandeka przykrywa nieczynne stanowiska pełne towaru. To wystarcza dla ich ochrony
Targ w Peru. Niebieska plandeka przykrywa nieczynne stanowiska pełne towaru. To wystarcza dla ich ochrony

To wszystko to tylko strzępek wrażeń, które zostały po kilkumiesięcznym pobycie w Peru. Część z tych zdań z powodzeniem można uogólniać do całej Ameryki Południowej. Można wymieniać i wymieniać kolejne sprawy. Każda taka śmieszna obserwacja dodaje smaku podróży. A obserwacje są prostsze dzięki przynajmniej podstawowej znajomości języka, co bardzo doceniamy.

Autor

Świetnie się czuje, gdy nie stoi w miejscu. Trekkingi i tułaczki z plecakiem nie są jej obce. Ostatnio chętniej wybiera rower, ale nadal bez gór nie ma dla niej udanego wyjazdu. Jej marzeniem jest bycie dobrym człowiekiem. Bycie lekarzem jest przywilejem, który ułatwia realizować marzenie.

8 komentarzy

  1. Garść, informacji bardzo ciekawych i nie do zauważenia z okien samochodu, samolotu.
    Dzięki za spojrzenie z poziomu europejczyka – z ciepłej chaty, pełnego talerza i zadartego nosa 🙂

  2. Bardzo fajnie napisany artykuł z bardzo dobrym pomysłem ale… „przeczytałam”, „skończyłam” a tu autorem… Michał. Proszę o sprostowanie 😛

    • Normalnie jak w polskiej spółce skarbu państwa 😉 Dać władzę i pokazują palcem zamiast zrobić 😋😋😋

      Wielkie dzięki za uwagę. Nie zauważyłem.

  3. masz dobrego nosa wiele się zgadza pierwszy raz bylem w Peru w 1991 roku jadać vanem przez cala Amerykę środkowa i Mexyk potem już latałem a w 2004 wybraliśmy się we czwórkę samochodem do okola aż po ziemie ognista zajęło nam to prawie 4 miesiące teraz utknolem już 12 lat w La Merced Chanchamayo w centralnej Dżungli zapraszamy http://www.facebook.com7dzikimietek

    • Bardzo doceniam Twój komentarz, zwłaszcza, że masz taką historię! Fajne miejsce, żeby utknąć. My czujemy, że jeszcze będziemy do Peru wracać, być może nasze ścieżki gdzieś się skrzyżują 🙂

  4. Bardzo ciekawe te informacje. No trzeba przyznać, że Peruwiańczycy to twardzi ludzie. Te życie na wysokości i praca w kopalniach mnie szczególnie zaskoczyły. No i to mycie włosów przy ujemnej temperaturze powietrza. Z drugiej strony to, że Peruwiańczycy potrafią zostawić cały towar na straganach tylko zakryty plandeką jest bardzo pozytywne.

  5. Świetny pomysł na motyw tekstu i jeszcze lepsza jego realizacja 😀 Bardzo fajnie się czytało. Pozdrowienia i trzymajcie się tam 🙂

    • Dobrze, że trafił. Takie tematy są ryzykowne jak się nieostrożnie podejdzie 😉

Reply To Michał Anuluj odpowiedź