Z tytułu można się domyśleć, że tematem tego wpisu będzie biografia. O tym, że zostanie zrealizowana w formie filmu opowiem Ci już za chwilę. Nazwisko Piotra Strzeżysza wśród polskich rowerowych freaków stanowi żywą ikonę podróży rowerowych. Brak znajomości tej osoby może być w pewnych przypadkach przyczyną utraty porozumienia. Jeśli nie znasz Piotrka, to tym bardziej zapraszam do dalszej lektury. Okazja jest jednorazowa.

W marcu 2017 podczas festiwalu Kolosy został pokazany film “Nie dojechać nigdy”. Film nakręcił Bartosz Lisek, który stanął przed sporym wyzwaniem. Był pierwszy, za bohatera miał barwną postać, autora czterech książek, który nadal pisze swoją historię. Filmowiec musiał sprawić by jego dzieło nie straciło na aktualności po dłuższym czasie, jednocześnie zainteresowało fanów Piotrka. Ci ostatni mogą z przyjemnością rozpropagować niszową tematykę na szersze tory.

A co to jest porządna praca?
(…)
I to ma znaczyć, że ona jest porządna bo się wstaje o 6? To dla mnie ona jest nieporządna.

W czasie trwania festiwalu wysłałem znajomym informację o transmisji on-line prowadzonej z głównej sali, z której sami korzystaliśmy oraz informację, że projekcję filmu o Strzeżyszu muszą oglądać. Kolejnego dnia rano przy porannej kawie cytowaliśmy sobie nawzajem frazy z filmu. Taki sposób na rozładowanie rozespania w poniedziałkowy poranek. Taka sytuacja powtarzała się kilkakrotnie. Świat zyskał kolejnych fanów Piotra Strzeżysza, szerzących informacje o pozytywnym podróżniku przemierzającym świat na dwóch kołach.

Jeżeli gubisz się, to znaczy, że zboczyłeś z celu. A jeżeli większość moich wyjazdów jest bez celu, to tak naprawdę ja nie mogę się zgubić, bo nigdzie nie jadę…

Można sobie jednak zadać pytanie co takiego ma skłonić widza do obejrzenia godzinnego filmu o człowieku, który nie promuje się w mediach społecznościowych, przed podróżą nie zakłada projektu w portalach zbiórek publicznych, w telewizjach śniadaniowych nie bywa, a o jego podróży dowiadujesz się po kilku tygodniach, gdy pierwszy wpis ląduje na skromnym blogu. Jak to? No właśnie, są jeszcze tacy podróżnicy?

Poznać i polubić Piotrka można na kilka sposobów, ale od teraz dwa są najbardziej intensywne i pewnie najskuteczniejsze. Życzę Ci być na jego prezentacji w jakimś klubie podróżniczym, albo obejrzeć ten film. Bohater opowiada o rzeczach najprostszych, dla których podróżuje. Spotkani ludzie nie mogą zostać jego przyjaciółmi, ale jednocześnie intensywność spotkań z tymi ludźmi przewyższa często to, czego może doświadczyć w rodzinnym mieście. W filmie przeplatają się dwa światy. Przez chwilę jesteśmy z bohaterem w podróży, by za moment wrócić do rodzinnego domu. Jeden świat nie może istnieć bez drugiego, ale też powiedzenie “czuć się jak w domu” nabiera nowego znaczenia.

Bartkowi udało się pokazać prywatną przestrzeń rodzinnego domu Piotra Strzeżysza. Choć dialogi prowadzone przez bohatera odpowiadają na najprostsze pytania, które pewnie padały w domu wielokrotnie, w filmie doświadczamy świeżej rozmowy. Za poczucie tej autentyczności, wielkie gratulacje dla filmowca.

No i oczywiście kolumbijska kawa. Wreszcie odkryłem dlaczego ta kawa jest tak dobra… Ta kawa jest taka dobra, bo proszę Państwa, bo w tej kawie jest uśmiech. Ci ludzie dodają uśmiech do tej kawy. I dlatego ona jest taka dobra, bo tutaj wszyscy się uśmiechają.

Ta projekcja to nie będzie godzina osiągnięć sławnego podróżnika, których nie możesz powtórzyć. Film zada Ci trudne pytania, niezależnie od tego czy marzysz o podróży, czy wolisz napędzać swoje życie w inny sposób. To może zabrzmi trochę górnolotnie, ale nigdzie nie napisałem, że jestem krytykiem filmowym. Ten film zainspiruje, ale z dużym prawdopodobieństwem z drugiej strony wbije Ci szpilkę. Sam musisz sprawdzić, co Ty odbierasz.

I zamiast zachowywać się jak porządny człowiek. Umyć. Zjeść. Wyspać… i sru z rana do korporacji… (…)

Wywiad z Bartkiem

Michał: Kiedy wpadłeś na pomysł nakręcenia materiału o Piotrze Strzeżyszu? Czy zostałeś zainspirowany w specjalny sposób, czy uważałeś, że ktoś musi tą historię pokazać?

Bartek: Pomysł na film zrodził się tak naprawdę na rowerze. Planując naszą roczną podróż po Ameryce Południowej, podczas której chcieliśmy spróbować różnych środków transportu, trafiłem na książki Piotra i tak się w zasadzie zaczęło. Przed samym wyjazdem byłem jeszcze na spotkaniu z Piotrem w sieradzkiej bibliotece. Tam dowiedziałem się nieco więcej m.in. o jego aktualnym stylu życia, który jest dość specyficzny. A później była już podróż i rower. Rower, który w zamyśle miał nam służyć przez 3-4 miesiące, a służył przez całe dziesięć. Zaczęliśmy nieco niefartownie, bo rowery kupiliśmy w położonym w Andach Cuzco i na starcie dostaliśmy niezły wycisk. Przez pierwsze 2 tygodnie przeklinaliśmy swoją głupotę, ale bardzo szybko zakochaliśmy się w pedałowaniu i o sprzedaży rowerów nie było już mowy. W trakcie podróży sporo kręciłem i montowałem. Taki był zamysł – rzuciłem pracę programisty, chcąc skupić się na video. I tak sobie cały czas myślałem, że może kiedyś udało by się nakręcić jakiś dokument. Dokumentalny portret Piotra majaczył cały czas gdzieś na horyzoncie i uderzał we mnie w trakcie jazdy (szczególnie mocno na górskich podjazdach). Człowiek wpada momentami w euforię – stan czystej radości, a ciekawe pomysły same się cisną do głowy. Pewnie wiesz o czym mówię, jako że sam podróżujesz na rowerze. Po powrocie temat za mną cały czas chodził. W międzyczasie pojawiły się jeszcze 2 książki Piotra („Powidoki” oraz „Sen powrotu”), które oczywiście bardzo szybko pochłonąłem. Pierwotnie plan był taki, żeby gdzieś z Piotrem pojechać i obserwować go z boku. Kiedy nieco posypało mi się zdrowie (aktualny stan konta również był mocnym argumentem), wiedziałem, że nic z tego nie będzie. Z drugiej strony nie chciałem zmarnować myśli, które kiełkowały we mnie od bardzo dawna i zacząłem zastanawiać się nad innym podejściem do tematu. Przede wszystkim wiedziałem, że muszę w końcu zapytać Piotra, czy jest w ogóle zainteresowany portretem dokumentalnym. Na szczęście był, a na mojego maila odpisał jeszcze tego samego dnia. Okazało się, że dzień wcześniej miał lecieć do Argentyny, ale przełożył lot i leci dopiero za 3 tygodnie. To było jak znak – teraz albo nigdy i w alternatywnej do pierwotnego założenia formie.

M: Co najbardziej utkwiło Ci w głowie podczas realizacji, spotkań z Piotrem i jego mamą?

B: Chyba ich autentyczność. Oboje są prawdziwi w tym, co robią. Piotr nie ma zupełnie parcia na szkło. Niejeden podróżnik po dokonaniach, które ma na swoim koncie Piotr, pewnie narobiłby dookoła siebie mnóstwo szumu i do tego napisałby o tym kilka książek. Książek w stylu „tu byłem, to zrobiłem i było bardzo ciężko”. Piotr na swoich prelekcjach pokazuje swoje podróże bez żadnych ubarwień, skupiając się głównie na kontaktach z ludźmi. Taki też jest w bezpośrednim kontakcie – nie zakłada masek, których sporo w tym środowisku. Mama Piotra to zupełnie inny biegun podejścia do życia, ale ta sama „naturalność”. To niewiarygodne, ale zupełnie nie przejęła się kamerą. Od początku do końca była sobą – taką mam przynajmniej nadzieję – jakby zupełnie nic się nie działo.

M: Sam również podróżowałeś po Ameryce Południowej. Kiedy odbyła się ta podroż? Czy realizując materiał miałeś wrażenie, że patrzycie na podróż w zupełnie inny sposób? Czy może mieliście podobne obserwacje?

B: Podróż odbyła się na przełomie 2013 i 2014 roku i trwała rok. Czy patrzymy na podróż w inny sposób? I tak i nie. U Piotra nie ma chyba wyraźnej granicy pomiędzy życiem a podróżą, u mnie już raczej tak. Na pewno nasz wyjazd nauczył mnie, że w tym wszystkim nie chodzi zupełnie o miejsca, które odwiedzamy, ale o dystans, który zyskujemy dzięki zmianie otoczenia. Pozwolę sobie zacytować fragment mojego powrotnego wpisu, który powstał na długo przed filmem. „Podróż niemal zawsze jest powrotem do miejsca, z którego wyruszyliśmy (czasem krótszym, czasem dłuższym), przede wszystkim jednak szansą powrotu do własnego 'ja’. Problem polega na tym, że od narodzin społeczeństwo bezustannie wpaja nam ten sam chory system wartości. Wpadamy w głębokie koleiny, bezustannie powtarzamy te same schematy, które nie pozwalają nam być prawdziwie szczęśliwymi. Zamiast prostego życia wybieramy pogoń za białym królikiem i dokarmianie żarłocznego ego. Podróż pozwala spojrzeć na wszystko co nas otacza z zupełnie innej perspektywy, nabrać do wszystkiego dystansu. Białe plamy zniknęły z map dawno temu, podróżowanie wygląda dziś zupełnie inaczej niż kilkadziesiąt lat temu. Pomimo równającego wszystko z ziemią walca, jakim jest globalizacja, wciąż jednak możemy odwiedzać miejsca, w których życie ma swój odmienny, unikalny rytm. To właśnie ta odmienność staje się pryzmatem, który pozwala nam spojrzeć na nasze sprawy w zupełnie innym świetle. Podczas gdy niemal pewne jest, że dla świata nic nowego nie odkryjemy, istnieje szansa, że odkryjemy na nowo samych siebie. Nie ma znaczenia ile przywieziemy zdjęć. Do końca życia zostaną z nami zupełnie inne, dla większości zupełnie nieistotne 'obrazy’. Rozmowy pozornie bez znaczenia, wspomnienie zapachu po deszczu „po środku niczego”, smak kosztowanego na spokojnie owocu, dźwięk rozwrzeszczanych papug przy zachodzącym Słońcu.” Pokrywa się to dość mocno z fragmentem „Nie dojechać nigdy” i to jest na pewno taka nasza część wspólna w patrzeniu na podróż. Może część wspólna z wszystkimi, którzy ruszają w dłuższą podróż (a nie na wakacje).

M: W filmie korzystasz z prywatnych nagrań Piotra, które ze zrozumiałych przyczyn są niższej jakości dźwiękowej. Czy miałeś duże problemy z materiałem źródłowym?

B: Dźwięk z materiałów Piotra ma zadziwiająco dobrą jakość, więc nie było z tym żadnych problemów. Zadziwiająco, bo Piotr często używał starego aparatu kompaktowego. Paradoksalnie, gdyby używał np. nowego body od Canona, nie było by już tak fajnie, bo tam mikrofony wbudowane są bardzo kiepskiej jakości.

Stopklatka z filmu "Nie dojechać nigdy"
Stopklatka z filmu „Nie dojechać nigdy”

M: Czy ten dokument to Twoje jednorazowe spotkanie filmowe z podróżniczą sylwetką, czy myślisz o kolejnej, podobnej realizacji? Możesz zdradzić kto to będzie?

B: Raczej tak. Miałem bardzo silną potrzebę pokazać pewne aspekty podróży i dzięki Piotrowi chyba się to udało. Może pewnego dnia coś mnie znowu w tym obszarze najdzie, ale na chwilę obecną to rozdział zamknięty. Mam w głowie zupełnie inny projekt, ale i on niestety musi swoje odczekać. Na początku roku przeprowadziliśmy się z żoną do Szwajcarii i wciąż próbuję się odnaleźć w nowej rzeczywistości.

M: Jakimi realizacjami filmowymi jeszcze się zajmujesz? Czy poza Vimeo można jeszcze gdzieś zobaczyć Twoje filmy?

B: Przez ostatnie kilka lat zajmowałem się głównie filmami korporacyjnymi (promocyjnymi oraz produktowymi), reportażami, krótkimi formami dokumentalnymi i animacjami. Raczej nie ma się czym chwalić (jak ktoś bardzo chce, to sobie wygugla) – dostajesz zlecenie i je realizujesz. Nawet, jak wkładasz w to 100% swoich umiejętności, to nigdy nie będzie do końca „twoje”.

M: Bardzo dziękuję za ten krótki wywiad.

B: Również dziękuję. Wiatru w plecy oraz samych dobrych spotkań i pozytywnych przeżyć w drodze.

Komentarz

Wstrzymywałem się z publikacją tego tekstu do momentu publikacji filmu w internecie. Chciałem by każdy mógł od razu zweryfikować to co tutaj napisałem i wyciągnąć własne wnioski. W międzyczasie gościliśmy Piotra w naszym mieszkaniu. Kilka godzin rozmowy pozwoliło nam jeszcze szerzej spojrzeć na różne sprawy. Może wrócimy do tematu po powrocie z Ameryki Południowej z kolejnymi wnioskami. Zapraszamy do projekcji.

Dodatkowe informacje

  • Strona filmu – niedojechacnigdy.pl
  • Blog Piotrka – onthebike.pl
  • Kod zniżkowy dla czytelników naszego bloga: KWESTIASZLAKU (50% zniżki dla pierwszych 5 osób)

W artykule wykorzystałem cytaty z filmu, wypowiedziane przez Piotra Strzeżysza.

Autor

Na początku 2018 roku wypalił dziurę w ostatniej flanelowej koszuli. Stwierdził, że to dobry moment by na chwilę przerwać pracę programisty i spróbować innych pasji. Teraz jako podróżnik rowerowy, fotograf i blogger, chce nadać wartość każdemu z tych słów.

4 komentarze

  1. Jak jeszcze trochę poćwiczysz, to zostaniesz prawie – naczelnym redaktorem. Pisanie felietonów nie jest łatwą formą, a Tobie się udają. Dziękuję, Powodzenia.

  2. Miałam okazję zobaczyć ten film w 2017r. Zrobił na mnie wrażenie, wbił się w pamięć.
    Mili podróżnicy życzymy dużo ciekawych miejsc, wrażeń, ludzi. WESOŁYCH ŚWIĄT

    • Michał Odpowiedz

      Jeśli nie widziałaś to koniecznie obejrzyj film. To jest interesująca treść dopiero 😉

Reply To Stefan Anuluj odpowiedź