Ostatniego dnia Gosia szukała informacji na temat przeprawy przez most łączący Brazylię (Foz do Iguaçu) z Paragwajem (Ciudad del Este). Most pokonaliśmy w mniej niż dwie minuty i już byliśmy w nowym kraju. Jeszcze pieczątka w paszporcie i zaczynamy nowy rozdział.

Tit-tit

Fani dużych samochodów na pewno mieliby na co w Paragwaju popatrzeć. Widzieliśmy tutaj chyba wszystkie odmiany Toyoty Hilux. Jeżdżą też Volkswageny Amarok, Fordy F-1000. Nie wiem, nie znam się za bardzo. Wiem, że samochody typu pick-up stanowią nawet połowę wszystkich spotykanych na drodze. Posiadanie nieużytkowego samochodu w tym rolniczym kraju jest chyba pewnego rodzaju faux-pas.

Toyota Hilux, symbol paragwajskiego statusu
Toyota Hilux, symbol paragwajskiego statusu

Jedziemy szerokim poboczem, ponieważ poza miastem wszyscy jeżdżą bardzo szybko. Oceniam tą prędkość spokojnie na 120 km/h. Na poboczu czujemy się całkiem bezpiecznie. Nie wiem czy tak samo czują się pasażerowie, którzy jadą „na pace” pick-up’ów. Często jednak słyszymy zza pleców krótkie „tit-tit”. Dźwięk pozdrawiającego nas klaksonu dostajemy każdy z osobna. Czasem pozdrowienie jest skinieniem głowy, a czasami mignięciem światłami. Na drodze mamy ciepłe przyjęcie.

Gomeria

Gomeria – takich napisów jest kilka w każdej, nawet najmniejszej wiosce. Początkowo trochę się przestraszyłem, ponieważ jeśli oni muszą tak mocno serwisować koła, to co będzie z naszymi? Wulkanizator naprawi ci oponę, a żelastwo, które ją przebiło, wyląduje na poboczu. Biznes się kręci. Klientami są najczęściej kierowcy motorków, skuterów, których na drogach jest jeszcze więcej niż dużych aut. Posiadanie jednośladu jest tak oczywiste jak posiadanie telefonu.

Gomeria, czyli wulkanizator na każdej kwadrze
Gomeria, czyli wulkanizator na każdej kwadrze

Polski szlak

Być może Ciebie nie interesują smaczki motoryzacyjne z dalekiego kraju. Skoro tak, to pewnie tak jak my, spojrzałbyś na krajobraz, doszukując się różnic w stosunku do Polski. Te jednak znaleźć trudno. Po obu stronach drogi rozciągają się pola soi i kukurydzy, a pagórkowaty teren do złudzenia przypomina rolnicze tereny w Polsce. Co jakiś czas znajdują się wjazdy do wielkich zakładów zbierających plony z okolicznych pól.

Wygodne pobocze i polskie widoki
Wygodne pobocze i polskie widoki

Dopiero ta czerwona gleba robi znaczącą różnice. Znaczy samochody, chodniki i nasze rowery. Jest wszędzie. Wokół brakuje drzew. W otwartym terenie migają czasem zagajniki, skupiska kilku drzew. Czasem zatrzymujemy się opierając rower o ścianę stacji benzynowej lub sklepu. Tych tutaj więcej niż drzew przy drodze.

Młode drzewa w (g)rządkach
Młode drzewa w (g)rządkach
Boczne drogi w Paragwaju mają swój standard
Boczne drogi w Paragwaju mają swój standard
Rowery nad Paraną
Rowery nad Paraną

Na poboczu widzimy kilkadziesiąt potrąconych psów. Może na chwilę przymknąłeś oczy by odwrócić wzrok od tego faktu. Powoli się przyzwyczajamy wymijając przeszkodę na drodze. Trudno jest powiedzieć czy ten zbłąkany pies to była gapa, która „trafiła pod koła”. Może jednak zaciekły zwierz, który chętnie sięgnąłby naszych kostek. Już wiemy, że psy to trudny temat w Ameryce Południowej.

Invierno

Od kilku dni jedziemy na północ. Słońce świeci mocno w twarz. Powoli zaczynamy zauważać, że jesteśmy na półkuli południowej. Śmieszne, bo celowo wyjechaliśmy do Paragwaju w środku zimy. Zima nas czasem dosięga. Gdy pada, temperatura spada do 12-14 stopni. Zastanawiamy się wtedy, czy nie zagotujemy się w kurtkach.

Rozlewiska Parany niedaleko Encarnacion
Rozlewiska Parany niedaleko Encarnacion
Pusta plaża w Encarnacion
Pusta plaża w Encarnacion

Odzież w Paragwaju wcale nie jest ograniczona ze względu na panujące tutaj głównie wysokie temperatury. Kozaki, kurtkę i szalik można ubrać także w okolicy 25 stopni na plusie. Poczucie temperatury jest bardzo względne. Może się tutaj pojawić pytanie: „Po co”? Przejechaliśmy dopiero kilkaset kilometrów i nie jesteśmy uprawnieni wszystkiego zauważyć i zrozumieć. Jedziemy dalej, spotykamy życzliwych ludzi, chłoniemy…

Autor

Na początku 2018 roku wypalił dziurę w ostatniej flanelowej koszuli. Stwierdził, że to dobry moment by na chwilę przerwać pracę programisty i spróbować innych pasji. Teraz jako podróżnik rowerowy, fotograf i blogger, chce nadać wartość każdemu z tych słów.

23 komentarze

  1. A jak wygląda standard bocznych dróg po deszczu? Da się jechać?
    Ciekawa jestem tego wrażenia słońca na północy w południe. a jak nocne niebo po tamtej stronie równika?
    Mam nadzieję że pobocze daje radę i że jadąc nim czujecie się bezpiecznie, a nawierzchnia pozwala dać gaz do dechy 😉
    Obyście nie musieli odwiedzać Gomerii!

    • Dotychczas jechaliśmy głównie tymi bardziej uczęszczanymi drogami. W większości dobry asfalt, odnawiają niektóre odcinki dróg. Pobocze dotychczas szerokie, irytują nas na niektórych odcinkach takie wały zwalniające wysokości około 5cm, grube na 10cm, rozlokowane co 50albo 100metrów. To dziadostwo działa na naszą niekorzyść, bo tyłek boli, ale główna korzyść dla nas to to, że samochody nie korzystają z pobocza jako dodatkowego pasa.
      Jeśli chodzi o błoto to jeszcze mamy skromne doświadczenie.
      Gomerie już odwiedziliśmy…

  2. Myślę ze powinnoście spróbować choć krótkiej przejażdżki „na pace” takiego pickupa 🙂

  3. Zacięcie reporterskie zostało opanowane. Miło czytać info z odległych okolic naszej pięknej planety.A już najsympatyczniej spod znanej ręki. Rozlewisko Parany syci oko swoim ogromem i pięknem dzikiej przyrody (chociaż nieodległe budowle przypominają o pozornej dominacji człowieka). Wkrótce porównamy te widoki z pięknem Dunajca malowniczo rozcinającego pieniński łańcuch. Rozsypane tam wokół wioski delikatnie podkreślają strzelistość skał obleczonych miejscami w gesty woal zieleni tu i ówdzie porwanej i dziurawej odsłaniającej biało-siwe skamieniałości.

  4. Cóż, parę lat wstecz, a myślę że i dzisiaj spotkać można niejedną polską drogę – tzw. koleiny – nieutwardzoną przecinkę ,drogę do wsi czy na Wołosate, które pokonanie wzbudzi dreszcz emocji i zadowolenie z jej pokonania 🙂

    • Michał Odpowiedz

      Dziękujemy za bardzo rozbudowany komentarz. Zgadzamy się, że w Polsce można spotkać różne ciekawe klimaty. Doświadczyliśmy tego podczas zeszłorocznego rowerowego wyjazdu na wschód. Pobyt w Białowieży pozostał w naszych głowach na długie miesiące i żyjemy tym tematem do dziś.

  5. Tatą rozwinął poetyckie skrzydła 😀 trzymajcie się ciepło, nie odwiedzajcie już gomerii i niech czerwone drogi nie będą mokre 😉

    • Michał Odpowiedz

      Sprawdzimy jutro jak wyglądają drogi. Nie będziemy chyba jeszcze musieli z nich korzystać, ale boczna droga może odbiegać zaraz przy głównej arterii 😉

  6. Szopę z wulkanizatorem zwiedziliście, miejmy nadzieję że więcej taki atrakcji nie będzie, albo przynajmniej że nie prędko… Słońce na północy widzieliście, a Krzyż Południa? Przynajmniej dla przyzwoitości wypadałoby znaleźć 😉 Pozdro i trzymajcie się ciepło!

    • Michał Odpowiedz

      Krzyż Południa jest wyraźnie widoczny. Na razie jest nisko. Z pozdrowieniami jedziemy dalej. Wulkanizatorów będzie mnóstwo, ale my do przodu.

    • Michał Odpowiedz

      My dziękujemy za odwiedziny i polecamy się na przyszłość. Za moment kolejne nowości 😀

    • Michał Odpowiedz

      Na razie mamy szczęście do naprawdę fajnego asfaltu. Takiego jak na Pamir Highway;)

      Dzięki za dobre słowo, sprawdzimy co będzie dalej.
      Cieszymy się, że wróciłeś. Niech nowy rower da masę radości!

  7. Ja czekam na relacje z pierwszych poważnych podjazdów…
    A tak poważnie, sprawiadzie że chce ttm wszystkim „piznońć w pierony” i wrócić do Argentyny, tym razem z rowerem

    • Michał Odpowiedz

      My się na razie drażnimy z Argentyną;) kilka razy była już opcja tam przeskoczyć, ale jeszcze nie teraz;)

      Na wszystko jest czas, może nadejdzie też na rower w Argentynie;) My chcemy mieć możliwość kusić dalej.

  8. Hej. Czytam i oglądam ale mało się udzielam. Cieszę się że wraz z Waszą trasą mogę się heszcze lepiej uczyć geografii tamtych stron 🙂 powodzenia!

    • Michał Odpowiedz

      Dzięki, że z nami jesteś. Udział tutaj jest bardzo ważny, więc super;)

      My też się się tutaj dużo uczymy. Gdybyśmy mogli napisać w jednym artykule to co dowiedzieliśmy się w Guarambaré… Ale się po prostu nie da.

      Do usłyszenia znów.

  9. Jakie szczęście, że macie dostęp do neta i możecie nas na bieżąco raczyć szczegółami z podróży! czytamy i oglądamy z przyjęmnością- ta soczysta zieleń, i ta czerwona gleba- piękne kontrasty!
    a słowo ” gomeria” jest przezacne…chociaż Wam pewnie za dobrze się nie kojarzy:P

    • Michał Odpowiedz

      Cieszymy się cieszymy, że z nami jesteście. To kiedy widzimy się w Ameryce Południowej?

      Gomeria jak gomeria, ale czemu ich tyle po drodze to jest zaskakujące. Także przy tych całkiem dobrej jakości drogach. My już wolimy bez gomeri 😉

Napisz komentarz