Rok temu, 15 czerwca samolot oderwał koła od pasa startowego w podkrakowskich Balicach. Fajnie jest być w tej podróży, a rok to już ważna sprawa, tak uważamy. Z tej okazji prosimy Cię o współtworzenie wpisu.
Nie czeka Cię nic trudnego, sprawa jest prosta. Czekamy na Twoje pytania do nas. Pytania o wszystko. Najlepiej gdyby dotyczyły naszej obecnej podróży. Na inne możemy nie dać rady odpowiedzieć, ale możesz próbować.
Na Twoje pytania czekamy do 23 czerwca w komentarzu pod tym wpisem lub powiązanym z nim wpisem na Facebooku. Czasu ponad tydzień, ale nie czekaj do końca, ułatwi nam to odpowiadanie.
Odpowiedzi pojawią się w tym wpisie w poniedziałek 24 czerwca. Dodaliśmy pierwsze pytanie na zachętę 😉
Pytania i odpowiedzi
Ile razy złapaliście gumę?
Musielibyśmy głęboko sięgnąć do notatek. 12-15 razy licząc wszystkie koła. Ostatnio była kumulacja, w trzy dni mieliśmy sześć dętek. Część to wady fabryczne.
Jak często pierzecie skarpetki?
Zdziwilibyście się ile dni można działać w jednej parze 😉
Tęsknicie?
Tak, tęsknimy. To uczucie nie jest jednak tym głównym, które towarzyszy w dobrych czy gorszych momentach. Cieszymy się, że od rodziny i znajomych nie dochodzą złe informacje. To pozwala nam podróżować w miarę komfortowo, ze zdrową dawką tęsknoty.
Czy w trakcie tego roku mieliście momenty przedefiniowania charakteru swojej podróży? Na przykład stwierdzaliście, że bardziej od trzymania się trudnych i niedostępnych szlaków chcecie być bliżej ludzi, miast? Albo odwrotnie? Albo że więcej trekkingu, więcej natury? Pytam, bo obserwując wpisy odnoszę wrażenie, że sączycie wszystko co Was otacza, nie ograniczacie się do jednego “typu” zabawy, tylko czerpiecie pełen potencjał.
Od początku chcieliśmy połączyć jazdę rowerem z chodzeniem po szlakach, gdzie ciężkim rowerem nie dalibyśmy rady wjechać. Nawet po takim czasie trudno jest nam określić jaki charakter ma ta podróż. Staramy się spędzać czas z ludźmi, ale nie możemy powiedzieć, że zmieniamy dla nich trasę lub rezygnujemy z atrakcji. Chyba bierzemy tyle, ile dajemy radę z drogi, którą podążamy. Miast mieliśmy unikać, ale okazuje się, że czasem zostajemy w nich dłużej niż planowaliśmy wjeżdżając. W mieście wiele rzeczy jest prostszych, ale akumulatory ładujemy w górach i nad jeziorem.
Jesteście nasyceni? Czy raczej w drugą stronę – o rany, chcemy jeszcze tyle zobaczyć i przeżyć, że w ogóle nie idziemy myślami w stronę końca?
Trudno nam uwierzyć, że to już rok. Nie wiemy czy rok to dużo, wiemy, że to niemało. Gdybyśmy musieli nagle wrócić, chyba nie czulibyśmy, że coś tracimy, raczej, że fajnie było przez ten rok. Chcemy jeszcze być w drodze, nie chce nam się jeszcze wracać. Fajnie jest.
Jakich rzeczy najbardziej Wam brakuje?
Chyba są to muzyka i filmy. Poza książkami, mocno uwsteczniamy się kulturalnie. Oznacza to, że brakuje nam czasu… Takie stwierdzenie może zabrzmieć paradoksalnie, ale czas przed komputerem pochłaniają blog i zdjęcia. Tak zdecydowaliśmy. Nie możemy z kolei zatrzymywać się na dłużej, bo pory roku pchają do przodu. Ich ignorowanie wydłużyłoby podróż do jakiś 4 lat, przynajmniej w naszym wypadku. Nie brakuje nam przedmiotów.
Ile nocy podczas tej podróży spędziliście w namiocie (mniej więcej)?
Bardzo dużo. Jednak były i takie okresy, że nie używaliśmy namiotu przez trzy tygodnie. Oprócz namiotu spaliśmy w opuszczonych budynkach, w prowizorycznych schronach, autobusach, szkołach, u policjantów, strażaków, żołnierzy, w klasztorze, u naszych gospodarzy Couchsurfing, Warmshowers, innych dobrych ludzi, w hostelach, casa de ciclista, airbnb. Jak mamy strzelić to 212 nocy spaliśmy pod namiotem. Może się kiedyś doliczymy.
Czy macie jedno, najlepsze przeżycie z tej podróży czy raczej jest ich 100 i nie sposób wybrać najlepszego?
Jest bardzo dużo dobrych przeżyć, ale to nie tak, że całe dni są nimi napakowane. Jest też taka codzienność bycia w drodze. Ale codzienność i rutynowe czynności też są dobre i potrzebne, doceniamy je. Traktujemy podróż jako całość, jako fragment naszego życia. Przykładowo z okresu studiów, trudno byłoby wskazać najciekawszy semestr. Tutaj jest podobnie.
Jak wygląda pisanie bloga i wszystko co z tym związane “od kuchni”?
Spodobało nam się pisanie (chyba dlatego nadal to robimy), ale okołoblogowe czynności zajmują dużo czasu. Początkowo całość pracy wykonywaliśmy na komputerze. Teraz, bardzo często szkic artykułu powstaje na telefonie w drodze. To utrudnia trochę tworzenie, ale czas z komputerem jest ograniczony. Na komputerze dzieje się głównie wybór, obróbka zdjęć i ostateczne edycja artykuł w formie, którą widzicie
Oprócz „procesu twórczego” są sprawy techniczne, które też zabierają czas i niestety blokują czasem możliwość pracy równoległej. Zdjęcia lądują na dwóch dyskach i w chmurze. Jak jest internet słaby, to to czasem nic nie poradzisz…
Ile to wszystko kosztuje (to oczywiście taki podróżniczy żart)?
To zależy, gdzie jesteśmy i czy decydujemy się jeść rozgotowany makaron czy steki. Czasem oszczędzamy na jedzeniu, czasem kupujemy droższe rzeczy. Czasem lubimy zapłacić za tani nocleg, żeby mieć swobodę, czasem dziką radość sprawia przebywanie z nowopoznanymi ludźmi. Kusi przygotowanie takiego zestawienia po powrocie, tylko nie wiemy czy jest w tym wartość.
A tak zupełnie serio to brakuje mi czasem takich prostych artykułów ze zdjęciami o Waszym rowerowym życiu w podróży. Jak rano wygląda Wasz namiot w środku, jak długo go składacie, kto i co gotuje na śniadanie, kto zwykle jedzie pierwszy, czy rozmawiacie jadąc na rowerach, jak często się zatrzymujecie itd.?
Myśleliśmy trochę, że taką funkcję przejmie konto na Instagramie. Zdajemy sobie sprawę, że złamanie rowerowego tabu uśmiechniętych i niezmęczonych twarzy może być ciekawe. Zrobimy taki artykuł. I jeszcze taki z przykładami o co można się pokłócić na pięknym punkcie widokowym. Przynajmniej będziemy o tym pamiętać w cyklu wydawniczym 🙂
Jak planujecie trasę? Na ile dni do przodu? Jak znajdujecie rzeczy warte zobaczenia? Czy korzystacie z rad ludzi spotykanych po drodze czy raczej internet? Jak szczegółowy macie plan?
Od początku wiedzieliśmy, że chcemy jechać do Paragwaju, Argentyny, Chile, a potem jeśli będziemy przemieszczać się dalej na północ to ile damy radę, tyle damy radę. Jesteśmy teraz w La Paz w Boliwii. Gosia pojeździła palcem po mapie przez południowe Peru. Wiemy ile dni powinno nam zająć przejechanie wokół jeziora Titicaca, wiemy, że dalej są piękne kaniony. Zwykle dodajemy kilka dni do planów i wychodzi praktyka. Jak jesteśmy zmęczeni to szukamy miejsca, gdzie można odpocząć 2-3 dni. Sprawdzamy prognozę pogody (deszcz, wiatr), bo ułatwia planowanie kilometrów. Patrzymy na aplikacje z mapami na telefonie planując noclegi. Po wstępnym rozmowach co do atrakcyjnych dla nas punktów, Gosia jeździ palcem po mapie najczęściej kilka dni do przodu. Michał czasem coś skrytykuje w trakcie, czasem się dostosuje. Czasem prosimy o rady, a czasem dostajemy je bez pytania od innych włóczykijów. Jest parę stron, które piszą rowerzyści i czasem je przeglądamy. Miejscowi też dużo podpowiadają. Tak naprawdę to tych informacji jest za dużo, można by dni spędzać rozważając najlepszą opcję. Z każdego regionu wyjeżdżamy z poczuciem, że zobaczyliśmy tylko mały wycinek, a i tak dużo więcej niż na dwutygodniowych wakacjach.
Kto podejmie decyzję co będziecie robić w kolejnych dniach?
Wspólnie z prognozą pogody (o ile ją znamy). Nic tak nie motywuje do zrezygnowania z odpoczynku jak ulewy w kolejnych dniach. Tak naprawdę znamy swoje siły, znamy kierunek, a kolejny dzień może to zweryfikować.
Jak jedziecie gdzieś to razem, czy każdy swoim tempem i spotykacie się gdzieś w wyznaczonym miejscu?
Każdy swoim tempem. Zwykle staramy się, żeby osoba z tyłu widziała tą z przodu. W trudnych warunkach deszcz, mocny wiatr, miasta, wiochy z włóczącymi się psami – wtedy jeździmy blisko siebie. Z górki zwykle Gosia jedzie pierwsza, bo Michał wiezie narzędzia.
Czy podróż wam już trochę spowszedniała, czy ciągle jest nieustannym zachwytem?
Jedno i drugie 😉 Tak jak pisaliśmy wcześniej, to wspaniały fragment naszego życia.
Jak myślicie jak to będzie po powrocie (Oczywiście jeżeli macie zamiar wrócić)? Czy widzicie się z powrotem w normalnej pracy od 8 do 16? Czy nie jest to już możliwie jak poczuliście tyle wolności?
Gosia przed wyjazdem marzyła o tym, jakby to było pracować od 8-16. Zobaczymy gdzie będzie praca. Jak nigdzie nas nie przyjmą, to będziemy musieli sami coś zorganizować. Nie oderwaliśmy się od rzeczywistości na tyle by wierzyć, że można nie pracować. Wolność kończy się jak podchodzimy do bankomatu. Teraz bardziej niż kiedyś wierzymy, że rzeczywistość można kształtować. Czy się uda zobaczymy po powrocie.
Czy realizujecie plan trasy/wyjazdu w stu procentach czy podchodzicie do tego luźno, w stylu na ile wam się uda i będzie chciało?
Na naszej trasie są punkty, które chcemy zrealizować. Takie miejsca zwykle udaje się nam zobaczyć. Nie mamy jednak planu podróży z przydzieloną liczbą dni i atrakcji, które musimy zrealizować. Nie realizujemy też listy, którejś z poprzednich wypraw. Podchodzimy do wszystkiego tak luźno, na ile nasze charaktery pozwalają. Gosia wierzy, że momenty nicnierobienia są potrzebne, Michał wolałby przewidywać kiedy te momenty będą miały miejsce. Nie zawsze potrafimy się w tym temacie zgrać.
Czy było coś po drodze co bardzo chcieliście zobaczyć/zrealizować, ale brakło czasu lub sił lub po prostu pogody odpowiedniej?
Dziesiątki rzeczy. Ćwiczymy sztukę odpuszczania, ale nadal jesteśmy na poziomie początkujących. Za sobą zostawiliśmy całą masę trekkingów i podobnych aktywności, które były na wyciągnięcie ręki. Może kiedyś…
Ogólnie też bym chciała wiedzieć więcej o waszym codziennym życiu. Jak wygląda wasza kuchnia polowa pod namiotem? Czy gotujecie sami czy wolicie restauracje? Czy wolicie kuchnie miejscową czy tęsknicie za naszą polską?
Kuchnia polowa… może Gosia opisze, jak zrobić ryżowe curry z kokosem, albo jak przez 3 dni pod rząd jeść mocno rozgotowany makaron. Może Michał napisze, jak długo gotuje się woda, gdy na zewnątrz ujemne temperatury i ręce marzną. Może napiszemy o patentach na zmywanie garnka w 50 ml wody. Lubimy bardzo próbować lokalnej kuchni i robimy to, gdy możemy. Polskie jedzenie wyobrażamy sobie gdy jesteśmy przez parę dni głodni i zmęczeni. Dwa razy jedliśmy w knajpie niemieckiej i przypominała tą naszą.
I gratuluję tego że ta przygoda trwa już rok. A może nie przygoda, a nowy sposób na życie?
Wróćmy do bankomatu…
Tęsknicie(wiem, było, ale co tam)?
Mamy nadzieję, że rodzina i przyjaciele będą nadal mieli z nami wspólne tematy, gdy wrócimy. Czasem sobie wyobrażamy co zrobiliby, powiedzieliby, gdyby z nami byli.
Ile kilogramów schudliście?
Czasem trochę chudniemy, ale potem szybciutko wracamy do swojej wagi. Powinieneś spytać ile kg dulce de leche (taka masa jak kajmak) zjedliśmy w ciągu roku. Czasem zjadamy pół słoika czyli 200 g do śniadania, a ma milion kalorii. Ile kilogramów tanich ciastek? Ile ton może? Teraz jesteśmy w Boliwii – ile frytek i smażonego wszystkiego? Niestety utrzymanie wagi zawdzięczamy niezdrowemu jedzeniu.
Nie macie ochoty się gdzieś zatrzymać na dłużej, np. na miesiąc? A może obawiacie się że taki plan mógłby się skończyć znacznie dłuższą przerwą?
Na miesiąc… może jak się zima tutaj skończy, bo zima to dobry sezon do pedałowania. Im dłużej zostajemy w jakimś miejscu tym trudniej ruszyć. La Paz nas wciągnęło totalnie. Także przez ludzi, których tu spotkaliśmy. Może jeszcze taka przerwa będzie możliwa, ale chyba przy końcu podróży. Choć… nigdy nie wiadomo.
Powiedzmy, że za kilka(naście) lat macie tydzień-dwa do spędzenia w jednym z miejsc które odwiedziliście przez ubiegłe 12 miesięcy. Gdzie byście się wybrali? Czy w ogóle da się cokolwiek wybrać?
O rety. Co jakiś czas robimy plany i obietnice w stylu „bo za 5 lat, bo za 10 lat, zrobię sobie dłuższe wakacje”. Na tydzień dwa już nam się nie chce wyjeżdżać, ale jeszcze nie wiemy czy nie będziemy się musieli przyzwyczaić. Wybór jest naprawdę trudny, ale chyba dlatego, że ciągle chcemy szukać nowych miejsc, na tym kontynencie.
Widzieliście gdzieś tzw. suicide shower [prysznic samobójców] w którym woda jest ogrzewana nieizolowaną grzałką elektryczną? O coś takiego: https://www.google.com/search?q=suicide+shower+head … Korzystaliście?
Ten wynalazek towarzyszy nam od Paragwaju. W Argentynie i Chile występuje bardzo rzadko, ale jutro znów wystawimy się na jego humory. Częste mycie…
Ile razy w czasie rocznej podróży przytrafiły Wam się sytuacje, które uznaliście za niebezpieczne, w których mocno się baliście?
Nie przypominamy sobie momentów, w których się baliśmy. Nigdy nie napiszemy jednak, że Ameryka Południowa to plac zabaw. Było kilka momentów, gdy czuliśmy się niepewnie. Np. teraz wjeżdżając do La Paz przez owiane bardzo złą sławą El Alto. Albo gdy robiliśmy pierwsze kilometry przez dwa duże przygraniczne miasta w Brazylii i Paragwaju. Albo gdy kierowcy nas olewali omijając z myślą „a co tam, zmieszczę się”. Gosia raz się wywaliła na rowerze, ale tylko lekko obdarła łokcie. Jakieś robale nas kiedyś pogryzły i nogi spuchły jak banie. Wydawało nam się , że niechybnie przyjdzie koniec, gdy przeżywaliśmy wysoką gorączkę w Boliwii. Albo, gdy byliśmy na siebie źli i w emocjach zastanawialiśmy się, z którymi spotkanymi rowerzystami moglibyśmy się przetasować, zmienić parę. Ostatecznie jednak wszystko skończyło się dobrze, a nam ciężko było przypomnieć sobie te momenty.
Gdzie było najlepsze jedzenie?
Asado z Emilią w Puerto Natales. Chleb, który piekliśmy z księdzem w El Bolsón. Pizza, którą robiliśmy dla grupki ludzi w Rio Grande. Smakołyki w niemieckiej restauracji w Paragwaju. Mate, które piliśmy w Puerto Madryn wypatrując wielorybów.
Napiszcie jak długo tam trwa rok szkolny, kiedy mają wakacje?
Rok szkolny trwa podobnie, ale terminy rozpoczęcia/zakończenia i wakacje są dostosowane do tutejszych pór roku.
Czy poznajecie też ich spojrzenie na rolę kobieta, mężczyzna? Jaką swobodę mają dzieci?
Role płci to temat na wielki artykuł i jeszcze zależy od tego, o którym kraju i regionie mówimy. Za to dzieci mają wszędzie większą swobodę niż w Europie (o ile oczywiście nie pracuje…). Nie chcemy przez to przekazać, że występuje tutaj temat „rozpieszczonych dzieciaków”. Raczej wszyscy są bardziej tolerancyjni na obecność dziecka w społeczeństwie. Też szeroki temat.
Czy ważny jest tylko język hiszpański, czy występują dialekty?
W części hiszpańskojęzycznej Ameryki Południowej, jeżyk hiszpański jest najważniejszym narzędziem komunikacji. W każdym kraju są różnice w słowach, gramatyce i wymowie. W wielu miejscach nadal na równi występują języki ludności rdzennej. Wcale nie mamy tu na myśli małej wioski w górach. Przykładowo w całym Paragwaju używa się powszechnie języka guarani.
Czy w miastach ludzie bardziej dbają o dres-kod czy to bez znaczenia?
Ludzie w dużym uogólnieniu żyją podobnie tutaj i w Europie. I zaraz ktoś będzie krzyczał, że to nieprawda, bo w La Paz panie w tradycyjnych spódnicach biegają… Tylko, że Pan w banku zawsze będzie pracował w garniturze, a pani na targu w fartuchu. Konkretne zwyczaje jednak zależą od państwa i regionu.
Zastanawia mnie co jest najtrudniejsze w takiej podróży? Czy jest coś z czym kompletnie nie daliście sobie rady?
Raz do śpiwora chciały nam się wpakować ślimaki bezskorupkowe. Jeden był już na Gosi śpiworze. Daliśmy sobie radę, żyjemy. Tak poważnie, to chyba najtrudniejsze jest przed podróżą, by zdecydować się ruszyć.
To jak to, zostajecie dłużej?
No tak.
—
Dziękujemy za wszystkie pytania. Jeśli nie zdążyłeś zadać pytania lub coś jest nadal niejasne, zapraszamy do komentowania tego lub innych wpisów.
8 komentarzy
Ile razy złapaliście gumę?
Jak często pierzecie skarpetki?
1) Tęsknicie? 😉
2) Czy w trakcie tego roku mieliście momenty przedefiniowania charakteru swojej podróży? Na przykład stwierdzaliście, że bardziej od trzymania się trudnych i niedostępnych szlaków chcecie być bliżej ludzi, miast? Albo odwrotnie? Albo że więcej trekkingu, więcej natury? Pytam, bo obserwując wpisy odnoszę wrażenie, że sączycie wszystko co Was otacza, nie ograniczacie się do jednego „typu” zabawy, tylko czerpiecie pełen potencjał.
3) Jesteście nasyceni? Czy raczej w drugą stronę – o rany, chcemy jeszcze tyle zobaczyć i przeżyć, że w ogóle nie idziemy myślami w stronę końca.
Cieszę się, żę stuknął wam już rok. Minęło mega szybko. Jak zwykle kapitalnie się Was czyta i ogląda 🙂
Po cichu liczyłem, że na pierwszą rocznicę zrobicie takie Q&A :). To ja dorzucam następujące pytania:
1) Jakich rzeczy najbardziej Wam brakuje?
2) Ile nocy podczas tej podróży spędziliście w namiocie? (mniej więcej)
3) Czy macie jedno, najlepsze przeżycie z tej podróży czy raczej jest ich 100 i nie sposób wybrać najlepszego?
4) Jak wygląda pisanie bloga i wszystko co z tym związane „od kuchni”?
5) I na koniec najważniejsze pytanie: ILE TO WSZYSTKO KOSZTUJE? (to oczywiście taki podróżniczy żart 😉
A tak zupełnie serio to brakuje mi czasem takich prostych artykułów ze zdjęciami o Waszym rowerowym życiu w podróży. Jak rano wygląda Wasz namiot w środku, jak długo go składacie, kto i co gotuje na śniadanie, kto zwykle jedzie pierwszy, czy rozmawiacie jadąc na rowerach, jak często się zatrzymujecie itd.
Trzymajcie się i pozdrowienia 🙂
A ja bym chciała się dowiedzieć:
1. Jak planujecie trasę? Na ile dni do przodu? Jak znajdujecie rzeczy warte zobaczenia? Czy korzystacie z rad ludzi spotykanych po drodze czy raczej internet? Jak szczegółowy macie plan?
2. Kto podejmie decyzję co będziecie robić w kolejnych dniach?
3. Jak jedziecie gdzieś to razem, czy każdy swoim tempem i spotykacie się gdzieś w wyznaczonym miejscu?
4. Czy podróż wam już trochę spowszedniała, czy ciągle jest nieustannym zachwytem?
5. Jak myślicie jak to będzie po powrocie (Oczywiście jeżeli macie zamiar wrócić)? Czy widzicie się spowrotem w normalnej pracy od 8 do 16? Czy nie jest to już możliwie jak poczuliście tyle wolności?
6. Czy realizujecie plan trasy /wyjazdu w stu procentach czy podchodzicie do tego luźno, w stylu na ile wam się uda i będzie chciało?
7. Czy było coś po drodze co bardzo chcieliście zobaczyć /zrealizować ale brakło czasu lub sił lub po prostu pogody odpowiedniej?
Ogólnie też bym chciała wiedzieć więcej o waszym codziennym życiu. Jak wygląda wasza kuchnia polowa pod namiotem? Czy gotujecie sami czy wolicie restauracje? Czy wolicie kuchnie miejscową czy tesknicie za naszą polską?
I gratuluję tego że ta przygoda trwa już rok. A może nie przygoda a nowy sposób na życie?
Nadrobiłam zaległości w lekturze. Jestem na bieżąco,co mnie cieszy. Napiszcie jak długo tam trwa rok szkolny,kiedy mają wakacje.
Oglądacie zupełnie inny kontynent, mimo europejskiego najazdu spotykacie się zapewne również z ludźmi mającymi dłuższą historię pokoleniową. Czy poznajecie też ich spojrzenie na rolę kobieta, mężczyzna.Jaką swobodę mają dzieci.
Czy wcześnie się uczą, pracują. Chodzi mi o waszą weryfikację tego co w przekazach info. Czy ważny jest tylko język hiszpański, dialekty. Czy w miastach ludzie bardziej dbają o dres-kod czy to bez znaczenia. Co cieszy nastolatków. Itp. Itd.
Dziękujemy za Wasze pytania tutaj i na Facebooku.