W sobotę rano ewakuowano 3500 osób. Zarejestrowano średnio 230 wstrząsów na godzinę. Erupcja spowodowała powstanie 12km wysokości kolumny pyłu. Pył i pumeks pokrywa grubą warstwą tereny na wschód od kompleksu wulkanów Puyehue – Cordon Caulle. Zamknięte są przejścia graniczne, do mieszkańców Bariloche rząd Argentyny wysyła z pomocą wojsko. Zakłócony jest ruch nawet na odległych lotniskach w Urugwaju.

Wsiadamy do autobusu pełnego turystów wracających z Parku Torres del Paine do Puerto Natales. Jeszcze raz patrzymy przez szybę na stojące w oddali wieże. Mamy już ustalone warunki powrotu w to miejsce. Teraz jednak gdzie indziej skierowane są nasze myśli. – Zjadłbym trzy bułki z serem, pomidorem i najtańszą szynka. Pamiętasz, do której była kuchnia w hostelu? A market będzie otwarty? – pytam starając się przypomnieć tablicę ogłoszeń. – Na pewno czekają na turystów – odpowiada Gosia. Wbiegamy do marketu o 21:45, w hostelu jemy już spokojniej.

Nadszedł moment, w którym możemy wykorzystać to, co nie przydaje się nam przez większość rowerowej tułaczki. W sakwach zmieściliśmy turystyczne plecaki i buty. Pakujemy co potrzebne, następnego poranka mamy szansę tuż po przebudzeniu przecierać oczy nie dowierzając, że kolejne marzenie właśnie realizujemy. Fitz Roy w świetle wschodzącego słońca to jest to marzenie. Co jeszcze można zobaczyć w Parku Narodowym Los Glaciares w Argentynie?